Archive

Tag Archives: krautrock

PP_cover_1500x1500

May 17 marks the release date of “Krautpark” – the debut album from Pin Park. Pin Park are a duo consisting of Maciek Bączyk (Kristen, Robotobibok) and Maciek Polak. Together they explore the nether regions of improvised electronic music mixing influences ranging from Cluster to Boards of Canada.

“We’ve known each other for years now. We met when Bączyk’s synth broke down just before he was supposed to enter the studio with Robotobibok and he was looking for a replacement. I agreed to lend him mine,” recalls Polak. “But it was only two years ago when we started improvising together,” adds Bączyk. “Both of us own EMS synths and these are not that common. We didn’t set ourselves any goals, the band started by assuming two EMS’s are better than one. We plugged them in and the result will soon land in your hands in the form of ‘Krautpark’ album,” recalls Polak.

“EMS synths have an unique system of connections between counterparts – you can do that by inserting a pin that allows for connections. As well, EMS constructors managed to assemble a perfect set of parts that resulted in a wonderful sound. Thanks to all of this, the Synthi resembles a complete musical instrument, much like a cello”, explains Polak. “I personally enjoy Synthi AKS mainly due to the fact that I’m not what you would call a keyboard player,” adds Bączyk. “I’m not that interested in being innovative just for the sake of innovation,” he says.

Pin Park’s album is named after one of the tracks that recalls the golden age of German electronic music. “This one seemed pretty obvious although you need to know that our aim is not to create a genre-oriented music. We just turn the knobs and hope for the right energy to arrive. Once everything is in its place, we start recording. But it needs to be mentioned that I feel some kind of affinity for bands such as Cluster, Harmonia and Kraftwerk. I really like the approach Roedelius and Moebius had – living up to the idea of Joseph Beuys “Every man an artist”. They chose their tools (instruments) and recorded a couple of amazing albums. Their music is really intuitive and void of any false additions. It’s just free improvising and pure, surreal psychedelia,” explains Bączyk.

“Krautpark” is a largely improvised album. Mostly, due to the fact that Bączyk and Polak need around 15-20 minutes of playing before learning if the direction they’re taking is the right one. “If it is, we quickly agree on who will be taking the lead role, we turn the volume down and start recording. We usually take one approach, though a multitrack one to facilitate mixing later in the process,” says Bączyk.

17 maja nakładem krakowskiej wytwórni Instant Classic ukaże się debiutancki album duetu Pin Park, który tworzą Maciek Bączyk (Kristen, Robotobibok) oraz Maciek Polak. Album nosi tytuł “Krautpark” i zawiera siedem instrumentalnych utworów.

“Poznaliśmy się długie lata temu, kiedy tuż przed nagraniem płyty Robotobiboka Bączykowi padł syntezator. Wiedział, że ja mam taki sam, więc zadzwonił jako kompletnie obca osoba i spytał, czy bym mu nie pożyczył swojego. Pomysł był tak kompletnie odpalony, że od razu się zgodziłem” – wspomina Polak. “Samo wspólne granie w duecie to kwestia ostatnich dwóch lat” – tłumaczy Bączyk. “Maciek bardzo mnie namawiał, żebyśmy poeksperymentowali na syntezatorach EMS, bo tak się składa, że zarówno on jak i ja takie posiadamy, a są to dość rzadkie instrumenty. Nie mieliśmy żadnego jasno określonego celu. Po prostu, w myśl zasady: co może być lepsze od jednego EMS-a? Dwa EMS-y. Podłączmy i sprawdźmy co się wydarzy. No i teraz jest naturalny finał tego sprawdzania w postaci naszej pierwszej płyty”. Opowieść nie jest spektakularna. Po prostu dobrze się nam gra i prywatnie bardzo się lubimy, co dla mnie uzasadnia istnienie tego zespołu” – dodaje Polak.

Litery EMS laikowi zapewne niewiele powiedzą, ale postawiony pod ścianą, Polak tłumaczy: “EMS-y mają w zasadzie szerzej niespotykany system łączenia podzespołów syntezatora za pomocą szpilek. Czyli zamiast powszechnych kabelków, w Synthi wsadza się szpilki, które uaktywniają połączenia. Po drugie, konstruktorzy tych instrumentów dobrali idealny, według mnie, zestaw części składowych tego instrumentu, który od razu doskonale brzmi. Po trzecie, co zdarza się w świecie syntezatorów dość rzadko, Synthi jest kompletnym instrumentem muzycznym, tak samo jak kompletna jest np. wiolonczela. Po prostu trzeba nauczyć się na niej grać i ciągle się rozwijać, mając do dyspozycji nic więcej, niż sam instrument”. “Ja lubię Synthi AKS. Uważam, że to bardzo ciekawy instrument, który ma mnóstwo do zaoferowania i cały czas zaskakuje” – mówi Bączyk. “Dla moich potrzeb jest idealny, bo ja nie przepadam za cyfrowymi interfejsami, nie jestem ‘klawiszowcem’ (nie potrafię grać obiema rękami na klawiaturze), nie interesuje mnie ‘innowacyjność’ jako cel sam w sobie” – dodaje Bączyk.

Album “pożyczył” tytuł od jednego z utworów, który dla fanów niemieckiej muzyki eksperymentalnej budzi raczej jednoznaczne skojarzenia. “W tym przypadku skojarzenie z krautrockiem było dla nas oczywiste i tak wykluł się ten tytuł, taka nasza odpowiedź na niemiecką awangardę z lat 70. Nie przystępujemy do grania z myślą – zróbmy coś w takim czy innym stylu. Raczej kręcimy gałkami szukając wspólnej fali i kiedy obaj czujemy, że energie i dźwięki się zestrajają – włączamy nagrywanie. Potem przychodzi refleksja, że utwór brzmi trochę jak to czy tamto. Z perspektywy czasu odczuwam podobieństwo i mentalną łączność z takimi zjawiskami jak Cluster, Harmonia czy Kraftwerk (ten wcześniejszy typu – Ralf & Florian), ale ta łączność niekoniecznie musi przejawiać się w samej muzyce. Podoba mi się podejście Roedeliusa i Moebiusa, którzy muzyką zajęli się pod wpływem inspiracji jaką dostarczył Joseph Beuys. Panowie poważnie potraktowali hasło, że ‘każdy człowiek jest artystą’, wybrali narzędzia (instrumenty) i nagrali kilka niezłych płyt (np. ‘Zuckerzeit’). Ich muzyka jest intuicyjna, pozbawiona kompleksów i stylizacji, rodzi się z improwizacji i oddaje ducha nieskrępowanej swobody i surrealistycznej psychodelii czasów w których powstawała. Taka postawa twórcza jest dla mnie bardzo inspirująca” – tłumaczy Bączyk.

“Powiedziałbym, że ten album to niemal czysta improwizacja. ‘Niemal’ – dlatego, że za każdym razem zaczynamy od zera, a następne 15-20 minut pokazuje nam, czy gdzieś jesteśmy, czy kompletnie zabłądziliśmy i trzeba zaczynać od początku. Jeśli kierunek nam się podoba, ustalamy naprędce kto i jak będzie w danej kompozycji budował dramaturgię, ściszamy instrumenty i nagrywamy. W większości przypadków nagrywamy tylko jedno podejście ale wielośladowo, żeby dało się to później porządnie zmiksować. Innymi słowy wszystkie kompozycje na płycie zostały nagrane z marszu. Architektura brzmień (czyli ustawienia instrumentów), harmonie, melodie – wszystko pojawiało się w trakcie improwizacji” – zdradza kulisy pinparkowego warsztatu Polak.

lonker_arrm_1500x1500

February 17th may be a coincidence but think again. Of course, it may have been 23rd as well but it’s not. You know why?

“All affirmations are true in some sense, false in some sense, meaningless in some sense, true and false in some sense, true and meaningless in some sense, false and meaningless in some sense, and true and false and meaningless in some sense.”

It looks like it’s a split album but at the same time it’s not. “If memory serves me well, it was me who suggested making a split album”, Artur Rumiński cries. “But it doesn’t and it could’ve been the other way round”, he adds.

17 minutes is the duration of Lonker See‘s track but 20 minutes is how long ARRM decided to go. All men have 4 souls now, but in future will have 5 souls. “It’s all true”, denies Boro.

Sure, we would like to learn the meaning behind the cover art but no one could get in touch with Kuba. How do we know whether the universe is getting bigger or the objects in it are getting smaller? Is a thought about unicorns a real
thought? Kill! Kill! Kill!

Jeżeli uważasz, że ten album przypadkowo ukazuje się 17 lutego, to zastanów się raz jeszcze. Pewnie, mógł się ukazać 23. dnia miesiąca, ale tak się nie stanie. Wiesz czemu?

“Wszystkie zdania twierdzące są w pewnym sensie prawdziwe, w pewnym sensie fałszywe, w pewnym sensie pozbawione znaczenia, w pewnym sensie zarówno prawdziwe jak i fałszywe, w pewnym sensie zarówno prawdziwe jak i pozbawione znaczenia, w pewnym sensie zarówno fałszywe jak i pozbawione znaczenia oraz w pewnym sensie prawdziwe, fałszywe i pozbawione znaczenia”.

Zatem w pewnym sensie mamy do czynienia ze splitem, jak i z albumem, który splitem nie jest. “Z tego co pamiętam to ja zaproponowałem split” – krzyczy Artur Rumiński. “Choć w sumie to niewiele pamiętam i mogło też być odwrotnie” – szybko dodaje.

17 minut trwa utwór Lonker See, ale już 20 utwór ARRM. Wszyscy ludzie mają teraz cztery dusze, ale w przyszłości będą mieli pięć dusz. “Wszystko się zgadza” – zaprzecza Boro.

W sumie to chcielibyśmy jeszcze wiedzieć co przedstawia okładka, ale z Kubą ostatnio nie ma kontaktu. A skąd wiemy, że wszechświat robi się większy, albo że znajdujące się w nim obiekty maleją? Czy myśli jednorożca są prawdziwe? Zabij! Zabij! Zabij!

front1500

On September 29 Instant Classic released “LAS” – the eighth studio album from long-running Polish alternative heroes Kristen. This is where their superb musicianship blends into something that can only be described as a modern take on Neu! and Cluster legacy with a hint of premier league songwriting.

“LAS” consists of five tracks recorded by Łukasz Rychlicki (guitar), Michał Biela (bass, voice), Mateusz Rychlicki (drums) and Maciej Bączyk (ARP, Synthi AKS). This personnel contributed to “The Secret Map” – Kristen’s 2014 album – but this time their effort may only be described as a perfect symbiosis. “Two years ago Maciek Bączyk was more like a guest. He just paid us a visit in the studio with his synths. Now he is a full-time member of the band”, explains Łukasz Rychlicki. “It changed almost everything, starting from our sound that became more complete – even a single sound may impact the whole composition. We, as musicians, are now more cautious in our playing”, he adds.

Four out of five tracks from “LAS” are instrumentals. “This may be due to the fact that we often rehearsed without the microphone and thanks to this we noticed that the songs contribute to a bigger whole and don’t need vocals. The title track is the only one that we performed live before the album came out and since the beginning we wanted it to have vocal parts. Lyrics were written in Polish really fast and that was it. I personally hope that in the future we’re gonna have more Polish lyrics as an addition to freer form”.

The intriguing cover photo is a work of Dawid Gąsiorek and contrary to what you might think, there’s no secret story behind it. “It just fits well with our music. Of course, there’s some secret hidden and some allusions that leave you wondering how to approach it. An open situation, as I call it, same as our music”, adds Rychlicki.

29 września Instant Classic wydał “LAS” – ósmą płytę pochodzącej ze Szczecina grupy Kristen. Tego samego dnia zespół zagra koncert premierowy w warszawskim Narodowym Instytucie Audiowizualnym.

“LAS” to pięć kompozycji nagranych w składzie: Łukasz Rychlicki (gitara), Michał Biela (bas, wokal), Mateusz Rychlicki (perkusja) oraz Maciej Bączyk (ARP, Synthi AKS). W tej samej konfiguracji personalnej muzycy nagrali “The Secret Map” z 2014 roku, ale tym razem duch pracy zespołowej wydaje się być mocniej odczuwalny. – Wtedy Maciek Bączyk pojawił się bardziej jako gość, po prostu wpadł do studia z syntezatorem. A teraz wszystko wymyślaliśmy już w czwórkę – tłumaczy Łukasz Rychlicki. – To dużo zmieniło. Brzmienie stało się pełniejsze, czasami trzeba ograniczyć swoje środki, dosłownie pojedynczy dźwięk potrafi dużo wnieść. Przez to nasza gra stała się bardziej czujna.

Cztery z pięciu transowych i hipnotyzujących utworów, które tworzą “LAS” zostały nagrane bez wokali. Pytany o przyczynę takiego stanu rzeczy, Michał Biela odpowiada: – Przede wszystkim próby graliśmy najczęściej bez mikrofonu i okazało się, że wersje instrumentalne tworzą organiczną całość, nie potrzeba niczego więcej. Utwór tytułowy jako jedyny graliśmy wcześniej na koncertach z wokalem, było w nim przewidziane miejsce na głos i okazało się też, że dość szybko napisany tekst pasuje do muzyki. Wszystko się w nim zgadzało właśnie w takiej formie. Mam nadzieję, że w przyszłości uda się zrobić więcej utworów z polskim tekstem, przy zachowaniu dość swobodnej formy – dodaje.

Album zdobi intrygujące zdjęcie Dawida Gąsiorka. – Po prostu pasuje do płyty – tłumaczy wybór Rychlicki. – Ma w sobie pewną tajemnicę i element niedopowiedzenia, który jest też obecny w muzyce. Jest w nim życie a jednocześnie wytwarza klimat, z którym nie wiadomo co zrobić. Otwarta sytuacja, tak jak sama muzyka.

Tracklista:

1. SALTO 08:48
2. AMRA 04:25
3. WYSPA 05:36
4. TONY 07:23
5. LAS 09:00

Zamknęły się oczy ziemi

On October 22nd Instant Classic will release Stara Rzeka‘s second (and last) album entitled “Zamknęły się oczy ziemi”.

The album will see the light of day as 2-disc box with a vinyl version to follow later this year. It was recorded by Ziołek himself with additional help from Innercity Ensemble’s Radek Dziubek, Wojciech Jachna and Jacek Buhl. The artwork will be created by Agnieszka Zwara who visualized Stara Rzeka’s debut “Cień chmury nad ukrytym polem”.

“Some of those songs had been composed even before the debut album was released” – says Ziołek. “I managed to gather a lot of music during those two years but I had some problems concentrating on Stara Rzeka, mainly because of my activities in other bands. And so this album lay shelved for over a year.”

Those familiar with “Cień chmury nad ukrytym polem” won’t feel disappointed with the new songs. “You won’t find many stylistic changes here” – explains Ziołek. “There’s still a lot of sadness, long sounds, glitches and distortions. But I also wanted to record some compositions with a clearer and more direct structures. Those are also more personal, dealing with issues of loneliness, peace of mind, chaos, death and happiness. If there’s one thought that lies behind them, it’s explained in the quote from Stanisław Lem’s ‘Fiasko’ included in the album booklet. Courageous beauty unveils where there’s no business. It’s a short and simple thought” – he adds.

Some of the new songs are based on motives from Alberta Ayler’s, Pharaoh Sanders’ and Moondog’s compositions. “In the first track on the album I play a certain melody that I later realised comes from one of Moondog’s songs. As for Ayler and Sanders – I haven’t listened to them for a long time but theirs were the only records I had at home then and at first I wanted to cut some samples and just loop them into a guitar track played on four amps and a buddha machine. As you can see it’s more of a play with sound, not a grand scheme on my side” – says Ziołek.

Luckily, Stara Rzeka’s finale doesn’t mean that Ziołek will abandon performing under this moniker. At least not until he comes up with a new one for his solo activities.

22 października ukaże się drugi i jednocześnie ostatni album projektu Stara Rzeka, za którym stoi Kuba Ziołek (m. in. Innercity Ensemble, Kapital, Alameda 5).

Album nosi tytuł “Zamknęły się oczy ziemi” i trafi do sprzedaży za pośrednictwem krakowskiej wytwórni Instant Classic w formie dwupłytowego wydawnictwa. W planach jest również wersja winylowa, która powinna trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku. Materiał został w całości nagrany przez Ziołka, a za oprawę graficzną ponownie odpowiada Agnieszka Zwara. Gościnnie udzielają się Radek Dziubek, Wojciech Jachna oraz Jacek Buhl.

– Niektóre utwory na nowy album powstały jeszcze przed wydaniem pierwszej płyty – opowiada o nowej płycie Ziołek. – Zgromadziłem sporo materiału przez te dwa lata, ale nie potrafiłem się zebrać, aby wszystko sprawnie nagrać w jednym terminie. Album leżał rozgrzebany przez ponad rok, gdyż bardziej się poświęciłem innym zespołom.

Fani debiutanckiego “Cienia chmury nad ukrytym polem” nie powinni być zawiedzeni nowymi kompozycjami. – Nie ma tu jakieś rewolucji stylistycznej jak w przypadku dwóch albumów Alamedy. Wciąż dużo w muzyce Starej Rzeki smętów, długich dźwięków,
trzasków i przesterów. Na pewno chciałem nagrać kilka nowych utworów, które byłyby bardziej czytelne, bardziej bezpośrednie i minimalistyczne, mniej polegające na pogłosach. I bardziej osobiste – trochę o miłości, o samotności, o spokoju, o chaosie, o śmierci, o szczęściu. Jeśli jest jakaś idea, która je spaja, to jest ona zawarta w cytacie z “Fiaska” Lema. Śmiałe i odważne piękno powstaje tam, gdzie niczym nie rządzi żaden interes. Prosta, zwięzła i wspaniała myśl – tłumaczy muzyk.

W nowych kompozycjach pojawiają się motywy z twórczości m.in. Alberta Aylera, Pharaoh Sandersa i Moondoga. – W pierwszym utworze ułożyłem melodię na cytrze i po jakimś czasie zorientowałem się, że gram utwór Moondoga. Pod tym względem mnie zainspirował – wyjaśnia Ziołek. – Aylera i Sandersa dawno nie słuchałem, ale to były jedyne dwa winyle z free jazzem, które miałem w domu, a chciałem z nich wybrać fragmenty i na żywo loopować z gramofonu do ścieżki dźwiękowej z czterech wzmacniaczy gitarowych i buddha machine. To nie są jakieś bardzo przemyślane ruchy, raczej zabawa z dźwiękiem.

Koniec Starej Rzeki nie oznacza zaprzestania aktywności koncertowej pod tą nazwą. – Planuję dalej koncertować solo jako Stara Rzeka, przynajmniej dopóki nie urodzi mi się w głowie nowa formuła dla mojej solowej działalności – tłumaczy Ziołek.

Tracklista:

1. Nie zbliżaj się do ognia
2. W sierpniową noc
3. Małe świerki
4. Czarna woda
5. BHMTH (czyli historia z wujkiem Albertem)
6. Melodia
7. Stara Rzeka
8. Mapa
9. Ogniste kazania B.B.
10. W szopie gdzie były oczy
11. Mitylena